Kenzia Cristodan
Uff... okropnie długie te schody, przestałam lliczyć stopnie koło dwusetnego... A właśnie, przyjmij moje szczere gratulacje - pozbyłeś się tych skorpidytów i ich pachołków w imponującym stylu. Gdybym była trubadurem, ułożyłabym pieśń sławiącą Twoje czyny... no ale byłeś tam przecież, nie ma zatem powodu, bym ględziła o tym przez pół dnia.
Zatem, u kresu wielogodzinnej wędrówki przez niekończący się labirynt, stanęliśmy oto u zamkniętych drzwi... Co? - Tak, wiem, ze zauważyłeś, ale lepiej mi się myśli, gdy wypowiadam moje myśli na głos - uzyskuję w ten sposób coś w rodzaju dystansu.
Analizując dokładnie ślady, dochodzę do wniosku, że znajdziemy Jacomo i resztę zespołu za tą ostatnią przeszkodą. Jak udało im się otworzyć te wrota? - Gdzieś tu musi znajdować się rozwiązanie.